poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Domek na kurzej stópce.


Dostaliśmy to propozycję nie-do-odrzucenia. Domek wikinga 5 minut od pracy, w dodatku taniej, ale Michał miał już powyżej uszu kolejnych przeprowadzek i powiedział nie. Pojechaliśmy jednak sprawdzić czy będziemy żałować...


Jak tylko weszliśmy na górę oczy nam błysnęły. I już wiedziałam. Pakujemy się.
Tego samego dnia wróciliśmy do pracy i wypowiedzieliśmy umowę. Pomimo, że ustaliliśmy ze sobą że do końca tygodnia zostaniemy na kempingu kiedy sekretarka zapytała do kiedy Michał rzucił pospiesznie "do jutra".


 Stabbur z zewnątrz wygląda niepozornie, ale w środku kryją się cuda. Do góry wchodzi się stromymi schodami, jest łazienka, salon z aneksem kuchennym. Na dole sypialnia, ale z niej nie korzystamy. Na dwa miesiące ekstra! Kiedyś te domki służyły do mieszkania na co dzień, teraz stoją przy wielu domostwach i są ich ozdobą bądź pełnią rolę domku dla gości. Pewnie dawniej były dużo skromniejsze.










Schody są już na tarasie...









3 komentarze:

  1. Fantastyczny domek! A my właśnie zamykamy za sobą drzwi i przeprowadzamy się po raz piąty w 2015. Nie na Michała nerwy ;) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  2. To był też nasz piąty raz.. W ciągu 1,5 miesiąca. A za 2 miesiące do PL. Mój tato by podsumował: Przynajmniej coś się dzieje😉

    OdpowiedzUsuń