niedziela, 29 września 2013

Wieża w Seljordzie

Od tego powinien się zaczynać pierwszy wpis o Seljordzie...
Takie tablice znajdują się w każdym zajeździe i przy każdej atrakcji turystycznej.


Idziemy od kościoła w kierunku jednej z tychże atrakcji..


Rekonstrukcja dawnego krajobrazu.. ścieżka wyłożona trupami lemingów. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Co krok leming.
"O ten jest bez głowy! Pewnie jakiś kocur go dorwał!","O, a ten jest innego koloru", "ten spuchnięty", "ten wyschnięty!"
Kiedyś już wrzuciłam jednego, więc co wrażliwszych oglądaczy oszczędzę tym razem... :-)



Bagienko które trzeba przebrnąć w drodze do Seljord Point Lookout. Drewnianej wieży widokowej. Jest na co patrzeć. Na wieżę i z wieży.
5+ dla architekta: Rintala Eggertssona. Wieża powstała w 2008 roku aby ułatwić przyjezdnym prowadzenie obserwacji potwora z jeziora, czyli gigantycznego węgorza o imieniu Selma, który wg. legendy zwykł wywracać łodzie z rybakami. Co najlepsze, o potworze dowiedzieliśmy się z mapki, na której zaznaczono setki miejsc w których widziano owego stwora. Pytałam dziś jedyną Norweżkę z jaką zdarza mi się rozmawiać(w sklepach obsługa to prawie sami obcokrajowcy, więc sądzę, że należy ten podpunkt całkowicie ominąć), co o tym sądzi. Po pierwsze zaczęła się śmiać, że słyszałam o tym potworze, a po drugie powiedziała że to bajka, żeby turyści przyjeżdżali. "Ale" znalazłam w sieci filmik potwierdzający istnienie Selmy:-)


Przecudne okoliczności przyrody i drewnianej architektury. Ptaki ćwierkają w szuwarach, turyści piją piwo na gankach swoich hytte, a my idziemy w kierunku wieży.


Bardzo mi się podoba wieża widokowa. Niczym nie przypomina wież widokowych znanych mi z Polski. Mimo, że również jest wykonana z drewna.


Zdjęcie zdjęcia, żeby ukazać piękno wieży o zmroku.


Selmo, Selmo, gdzie jesteś?





Michał nie wierzy w ryby, a w potwory to już wcale!


Spokojnie, na dole jest szyba z plexi.


Sosna, sosna i sosnowa wiata wystawowa.








Wracamy Into the landscape...

czwartek, 26 września 2013

Seljord kościół i cmentarz


Kościół w Seljordzie powstał w 1180 roku. Z ciekawostek, nad ołtarzem widać tetragram, czyli imię Boga napisane czterema literami hebrajskimi - Jahwe. Niestety do wnętrza nie dotarliśmy, pocałowaliśmy klamkę;-)







Drewniany ganek prowadzący do wnętrza oraz inskrypcję namalowaną ochrą(?) o znaczeniu apotropaicznym. Labirynt zlokalizowany przy wejściu do świątyni ma "zgubić" zło. Albo coś w tym stylu;-)





Płaskorzeźba twarzy. Wg legendy jest to twarz Goblina, który spadł z dachu montując iglicę lub św. Olav. W Polsce także istnieją tego typu wizerunki wmurowane w kościół, np. w Inowrocławiu. Mówi się o romańskich detalach, maskach ludzkich tudzież diabelskich, mających na celu ochronę świętego miejsca przed złymi duchami. Czasem wiąże się je z Celtami przez ich słabość do ludzkich głów... Jak to zwykle w archeologii, nigdy nie wiadomo na pewno, każdy ma jakąś teorię i prawdopodobnie nigdy nie będziemy mieli pewności, ale pogdybać to nawet trzeba. Pracę doktorską na ten temat można by napisać;-)



Cmentarz na wzgórzu. 





Kolejna inskrypcja na ścianie kościoła.


Grupa nagrobków odlewanych z metalu.


Nawiązania do symboliki antycznej.




Całe płyty nagrobne wykonane metodą odlewniczą. Mega niesamowite.


Grobowiec i ogródek. W Norwegii nie widać ogródków w sensie takim jakim widać w Polsce(przepych, roślin mnogo, wybujałe), tu raczej skromnie, trawa staranne przycięta, przeciętnie dwa ozdobne krzaki, może jakiś kwiatek gdzieś ukryty w kącie. Raczej rośliny widać na cmentarzu, a nie w okolicy domu.


Konkret. Kamień z wygrawerowanym napisem. Skromnie i rzeczowo. (Jałowiec i aksamitki.) Po co więcej. 





Jeśli ktoś wie, to sama chętnie się dowiem o co chodzi z tymi ptaszkami. Całe chmary, stada, siedzą na cmentarzach. Są gołębie, wróbelki i wszelkiej maści ptactwo.





Tak wyglądają cmentarze. Podoba mi się ta prostota i skromność. Pionowa płyta, kilka roślin, przycięta trawa i wystarczy.

wtorek, 17 września 2013

Droga do Seljordu, żebyś już siódmy raz nie musiał czytać o spacerze wzdłuż rzeki:-)

 Droga do Seljordu wiedzie wzdłuż jeziora Seljordsvatn, czyli jeziora o tej samej nazwie co miasto... Stara droga jest zakręcona jak spaghetti na widelcu, a momentami zwęża się tak, że dwa samochody nie wyminą się obok siebie. Jeden musi stanąć na wyznaczonym zajeździe... Prawie cały odcinek drogi "wisi" nad jeziorem.


 Samotna łódka dryfująca po jeziorze. A może legendarny smok pożarł wędkarza?! Według legend w tym jeziorze żyje smok, coś jak potwór z Loch Ness... 


 Mimo, że droga prawie wisi nad wodą, między nią a jeziorem istnieje mnóstwo domków letniskowych, niektóre z przystaniami.




 Na gps'ie widać trasę... Nie dość, że wąsko to jeszcze w górę w dół, zakręt! Gdybym miała prowadzić, było by krucho.


 Co pięć sekund przerwa na wypatrywanie smoka i podziwianie widoków;-)




 Jeden z domków o których była mowa. Ten z dużym rozmachem. Przed nim na skalnej wyspie siedzą kormorany.
  Prawie jak "Wędrowiec nad morzem mgły". Haha!


 Romantic reggae;-)


 Ja: Widzę potwora, widzę potwora! Michał: Gdzie? Ja: No przed sobą:P


 Taki skalniak to jest coś. I to na dachu!




 Nie wiem o co chodzi z tą krową, ale wyobraziłam sobie grupę hipisów tańczących wokół niej.. :-)


Bella~! Villa Norvegiana;-)
 Jeden z bardzo nielicznych ogrodów jaki widzieliśmy w Norwegii.


 Kocur! Miło jest pogłaskać jakiegokolwiek zwierzaka. Widujemy mało zwierząt. Łosia nadal nie widziałam.
 Miziasty.
 Kolejna willa z drewna. Z tyłu coś pięknego. Domek w starym stylu. Muszę dowiedzieć się czegoś więcej.