czwartek, 25 lipca 2013

Opowieści zza morza cz.2

       Prom do Szwecji. Marcin mówił, żebym wyszła na zewnątrz popatrzeć na morze. Wychodzę co 2h. Jak tylko się budzę. Pięknie. Suniemy w morską toń. W ciemność i słony wiatr. Bujany fotel i sen. Na morzu pełno statków. Długo widać światełka z brzegu. Błyskające światło latarni. Kutry rybackie i inne promy. W Szwecji masa żaglówek wszelkiej maści i motorówek. Słońce już wschodzi. 

Ląd! Szwecja, Ystad.

 Do brzegu Szwecji dobijamy po 6:00 w miejscowości Ystad i od razu z pełnymi bakami ruszamy całą czwórką na północ przez Malmo i Goteborg do Stromstad mijając wszystko szybko i zachwycając się pięknymi tunelami i krajobrazem.
       Szwecję widzimy praktycznie tylko z samochodu. Z wyjątkiem krótkiego postoju na autostradzie, kiedy czekaliśmy na straż pożarną. Spłonął doszczętnie samochód z przyczepą. Ocalał pasażer i jego pies. Suniemy średnio 100km/h. Autostrady wydają się puste, ale jak tylko stanęliśmy momentalnie zrobił się długi ogon. Szwecję zapamiętujemy jako pedantycznie ułożoną, bardzo czystą i przemyślaną. Norwegia ma trochę więcej brudu za uszami. Zauważam to od razu. Chwasty i śmieci porzucone. Mentalnie trochę bliżej domu.
       Szybkość podyktowana była głównie obawą o nasze jedzenie: mięso i warzywa, które w tej temperaturze (w Polsce koło 30, a w Szwecji 27) mogło się zepsuć. Te obawy okazały się niestety słuszne, ale o tym później. Martwiliśmy się również czy zdążymy na kolejny prom właśnie w Stromstad.

  W Stromstad wjechaliśmy na prom, z dużą obawą, część samochodów stała na pochylni, a nasza Łezka niestety ma pewien feler – nie do końca działa hamulec ręczny i taka podróż na pochylni mogłaby się skończyć stłuczką na pokładzie promu. Na szczęście stanęliśmy na równym pokładzie i poszliśmy odpocząć – tym razem na 2 i pół godzinki. W tym czasie Renatka opalała się i robiła zdjęcia, a ja krótko choć treściwie spałem.
       



Prom do Norwegii. Sklepy bezcłowe oblegane jeszcze przed otwarciem. Galeria handlowa na promie. Ray bany za pół ceny! Alkohol, perfumy, ubrania.
Siedzimy na pokładzie. Płaskie skały i woda. Norwedzy się gapią. Dzieci spuszczone ze smyczy. Norweżka opala się w skarpetach. Pachnie frytkami i spaloną rybą, a my gapimy się na meduzy w Morzu Północnym. 
Rozmowy na promie gasną kiedy przepływamy obok wielkich rezydencji położonych na fiordach. Ludzie machają do nas ze swoich łódek. Z radością odmachujemy.
Norwegia powala. Tunele, drogi wykute w skale. Wszędzie są długie mosty nad dolinami. Boskie połączenie Beskidu Wyspowego, Tatr i Mazur w jednym miejscu. Kręte drogi. GPS troszkę się zgubił. Poznał nową trasę. Dobrze, że go mamy. Pamięta za nas. Wrócimy prawdopodobnie sami. Monika chyba zostanie.








 Prom dobił już do brzegów Norwegii i bez problemów ruszyliśmy dalej już do miejsca przeznaczenia, w tym momencie mieliśmy na liczniku 1260 km i wszyscy byliśmy mocno zmęczeni. Ruszyliśmy do mieszkania Moniki w Gvarv i wzięliśmy klucze do Naszego mieszkania. W tym momencie pojawiły się pierwsze problemy. Po kilku minutach poszukiwań naszego nowego lokum byliśmy w szoku. Na zewnątrz kartony syf.. W środku wszystko w remoncie, kurz, pył, farby, kleje, połamane meble. Klucz do naszego pokoju nie działał. Po długiej i męczącej podróży chcieliśmy płakać, że nie mamy gdzie mieszkać. Po kilku telefonicznych rozmowach szef wysłał do nas Olav'a... i jak się okazało 1 piętro w Norwegii dla nas jest parterem. Od frontu piętro, od tyłu gdzie jest wejście, jest to parter. 
 Nasz nowy pokój jest urządzony skromnie, ale jak go zobaczyliśmy byliśmy strasznie szczęśliwi, że mamy swój pokój z kluczem i że wygląda dużo lepiej od tego poprzedniego! Nie przeszkadzał nam nawet brudek poremontowy na korytarzu przed pokojem wreszcie mogliśmy się położyć, zamknąć drzwi i oczka i usnąć spokojnie.

Michał & Renata



Akademik, w którym mieszkamy...


     
     
      

2 komentarze:

  1. Dojechaliście! Jestem z Was dumna, twardziele! Fajnie, że piszecie, i dla nas, i dla Was, bo będziecie mieć pamiątkę tych pierwszych wrażeń. My ostatnio rozmawialiśmy o tym, ile wspomnień zostało utrwalonych dzięki blogowi, o wielu rzeczach już byśmy nie pamiętali.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, wielki zaszczyt przeczytać takie słowa:-) Trochę się u Was tego nazbierało do pamiętania:-)

    OdpowiedzUsuń