środa, 22 lipca 2015

Chodźmy na Gygrestolen!


Czasem kiedy jest niewiele czasu, a chcemy się przejść idziemy w okolice kościoła. Siadamy na wielkiej skale za nim i gapimy się w dolinę. Na zdjęciu "nowy" kościół. Poniżej "stary".



Lokatorka z akademika powiedziała nam o ciekawym miejscu. Następnego ranka spakowaliśmy plecak i pojechaliśmy sprawdzić. Na miejscu stoi tablica z informacją na temat skał, które mamy zobaczyć za parę godzin, niestety tylko po norwesku. Jest też mapka. Trasa ma zająć ok. 3h (7km). Idziemy powoli, jest stromo, nawet bardzo. Powietrze jest coraz rzadsze, nieznośnie lekkie i czyste. Za czyste. Żeby było choćby takie jak w Brześciu... pachnące skoszoną trawą, czymkolwiek! Bezlitosne Nic. Bezwonne, czyste powietrze. Para norweskich staruszków mija nas z zadowoleniem. Jeszcze do nas zagadują. Stromo, co? O matko. Zaraz umrę:-)








Przerwa na herbatniczka i wodę. Teraz to brzmi jak trening odchudzający. Wcześniej o tym nie pomyślałam :-)
Na termometrze są 22st.C, ale czujemy się jakby było 26. Jest parno.


Zmęczona słit focia, ale oldskulowa, bez kija do cykania sobie fotek;-)


Miejscami jest tak cicho, że myślę że ogłuchłam! Gdyby przeleciał motyl - usłyszałabym.



Znaleźliśmy stokropka! Czyli po prostu storczyka.

PS.
Reszta zdjęć za parę dni. Powiedzmy w sobotę, żeby Wam się nie nudziło:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz