Na
razie były tylko 4 dni pracy... bo owoców nie ma! Ale i tak jest
dobrze, bo jeździmy jako taxi po kolegów z pracy. Później, za 2-3
tygodnie będą jabłka na okrągło. Bez przerwy!
Pracujemy planowo 9h, 0,5h przerwy co 3h. Łącznie z dojazdem prawie 12h poza domem.
Pracujemy planowo 9h, 0,5h przerwy co 3h. Łącznie z dojazdem prawie 12h poza domem.
Ja
się gapię na czereśnie i odrzucam zgnite/skaleczone, Michał
ładuje skrzynki, pakuje, układa. Przeważnie. Na koniec “pucu-pucu”
jak to zabawnie nazwała szefowa (Ormianka z talentem językowym i
niezłym poczucia humoru). Tempo jest, czasem ciężko, ale da się
przeżyć.
Na
początku strasznie mieniło mi się w oczach. Wydawało mi się, że
wszystko w koło się rusza! Moja choroba lokomocyjna przez całą
drogę do Norwegii nie dawała znać o sobie, dopiero zwariowałam
jak zobaczyłam trzy taśmy z owocami biegnące każda w inną
stronę!! Trzeba przyznać, że Michał jest dobrym kierowcą, z kim
innym po 10 minutach jazdy jestem zielona...
W
sklepach astronomiczne ceny. Jemy głównie makaron:-) (W tym miejscu
serdecznie dziękujemy sponsorowi:-))) W sumie jakby go tu
sprzedaaawaaać... ;-) Tylko co byśmy wtedy jedli?!
Raz
w tygodniu będziemy dostawać owoce do domu. Zrobiliśmy placek z
czereśni i jeszcze zostało.
Następnego dnia Sigitas i Daiva zabrali nas na jagody... Nigdy w życiu - łącznie - nie zebrałam tylu jagód! Zbieraczką/grzebieniem wyczesaliśmy 5 litrów w 3h!. Co z tym zrobić?! Mrozić? Gotować? Piec czy zjeść od razu? Większość poszła do słoików, które Misiu dobrze dosłodził... ;-) Ja za to zmarnowałam mufinki... Wynik 1:1.
Następnego dnia Sigitas i Daiva zabrali nas na jagody... Nigdy w życiu - łącznie - nie zebrałam tylu jagód! Zbieraczką/grzebieniem wyczesaliśmy 5 litrów w 3h!. Co z tym zrobić?! Mrozić? Gotować? Piec czy zjeść od razu? Większość poszła do słoików, które Misiu dobrze dosłodził... ;-) Ja za to zmarnowałam mufinki... Wynik 1:1.
I
tak zjemy:-)
Pogoda
do tej pory nas nieźle rozpieściła, było piękne, gorące lato.
Wczoraj było chłodniej, wyszłam w swetrze to wszyscy się gapili
jak na ufo;-) Dziś w nocy lało, rano była piękna jesień, a
wieczorem jest późna wiosna/wczesne lato:-)
Jaki placek! W Stanach zawsze mam niedosyt czereśni, bo są tu paskudnie drogie. Żeby tylko Wam się nie przejadło. Viv opowiadała nam ostatnio dlaczego nie znosi widoku i zapachu bananów - bo ma z przejedzenia bananową traumę!
OdpowiedzUsuń(Mała korekta: Ormianka, nie Armenka.)
Tutaj też są okropnie drogie, ale my je dostajemy za darmo raz w tygodniu:-)Też miałam podobne obrzydzenie do truskawek. W podstawówce, ale do tej pory nie do końca o tym zapomniałam;-) (Dzięki, sprawdziłam w słowniku, poprawię.)
Usuń