niedziela, 4 sierpnia 2013

Podsumowanie ostatniego tygodnia

      
 Na razie były tylko 4 dni pracy... bo owoców nie ma! Ale i tak jest dobrze, bo jeździmy jako taxi po kolegów z pracy. Później, za 2-3 tygodnie będą jabłka na okrągło. Bez przerwy!
Pracujemy planowo 9h, 0,5h przerwy co 3h. Łącznie z dojazdem prawie 12h poza domem. 
Ja się gapię na czereśnie i odrzucam zgnite/skaleczone,  Michał ładuje skrzynki, pakuje, układa. Przeważnie. Na koniec “pucu-pucu” jak to zabawnie nazwała szefowa (Ormianka z talentem językowym i niezłym poczucia humoru). Tempo jest, czasem ciężko, ale da się przeżyć.
 Na początku strasznie mieniło mi się w oczach. Wydawało mi się, że wszystko w koło się rusza! Moja choroba lokomocyjna przez całą drogę do Norwegii nie dawała znać o sobie, dopiero zwariowałam jak zobaczyłam trzy taśmy z owocami biegnące każda w inną stronę!! Trzeba przyznać, że Michał jest dobrym kierowcą, z kim innym po 10 minutach jazdy jestem zielona...












       W sklepach astronomiczne ceny. Jemy głównie makaron:-) (W tym miejscu serdecznie dziękujemy sponsorowi:-))) W sumie jakby go tu sprzedaaawaaać... ;-) Tylko co byśmy wtedy jedli?!
Raz w tygodniu będziemy dostawać owoce do domu. Zrobiliśmy placek z czereśni i jeszcze zostało.
Następnego dnia Sigitas i Daiva zabrali nas na jagody... Nigdy w życiu - łącznie - nie zebrałam  tylu jagód! Zbieraczką/grzebieniem wyczesaliśmy 5 litrów w 3h!. Co z tym zrobić?! Mrozić? Gotować? Piec czy zjeść od razu? Większość poszła do słoików, które Misiu dobrze dosłodził... ;-) Ja za to zmarnowałam mufinki... Wynik 1:1.
I tak zjemy:-)
Pogoda do tej pory nas nieźle rozpieściła, było piękne, gorące lato. Wczoraj było chłodniej, wyszłam w swetrze to wszyscy się gapili jak na ufo;-) Dziś w nocy lało, rano była piękna jesień, a wieczorem jest późna wiosna/wczesne lato:-)

To my jeśli ktoś już zdążył zapomnieć jak wyglądamy;-) 

Ja i moja nowa torebka na trawie! Miło! 

2 komentarze:

  1. Jaki placek! W Stanach zawsze mam niedosyt czereśni, bo są tu paskudnie drogie. Żeby tylko Wam się nie przejadło. Viv opowiadała nam ostatnio dlaczego nie znosi widoku i zapachu bananów - bo ma z przejedzenia bananową traumę!
    (Mała korekta: Ormianka, nie Armenka.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj też są okropnie drogie, ale my je dostajemy za darmo raz w tygodniu:-)Też miałam podobne obrzydzenie do truskawek. W podstawówce, ale do tej pory nie do końca o tym zapomniałam;-) (Dzięki, sprawdziłam w słowniku, poprawię.)

      Usuń